-Naprawdę?!- krzyknęła artystka.
-Tak, Ange, kochamy się, najbardziej na świecie- odpowiedziała z uśmiechem Bones i pocałowała Seeley’a.
-Ja chyba śnię! Czy ja jestem w niebie?
-Nie, jesteś w Instytucie Jeffersona, w moim gabinecie, Ang- odpowiedziała racjonalnie Brennan.
-Tak, jesteś tutaj i właśnie otrzymujesz zaproszenie na nasz ślub, który ma się odbyć za niecały miesiąc- powiedział Booth.
-I niedługo będziesz ciocią- dodała Tempe.
-Jak ja się cieszę, kochani- rzuciła się obojgu na szyję… Jej rozmyślania przerwał krzyk
-Ciociu, ciociu! Wujek Jack mnie zaczepia!- krzyczała mała Temperance, córeczka państwa Booth. Roześmiana dziewczynka biegła w jej kierunku, wskoczyła jej na ręce i oderwała od wspomnień tamtego pięknego dnia, w którym dowiedziała się, że miłość Brennan i Bootha wreszcie zwyciężyła.
-Straszy mnie dżdżownicą!- kontynuowała Tempe, którą to Angela i Jack teraz się opiekowali. Jest jeszcze za mała, by zrozumieć, że jej rodziców już nie ma, że ktoś obojgu odebrał życie, jak tylko się urodziła, nie zdążyła nawet ich poznać i już nigdy ich nie zobaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz