Powitanie!

Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu!

Znajdziecie tutaj moją twórczość dotyczącą serialu "Bones" [Kości]- ficki, tapety, grafiki, rysunki.

Życzę wszystkim [mam nadzieję] miłego czytania i oglądania:)

Proszę Was też o zostawianie po sobie śladu w postaci komentarza. Bardzo zależy mi na waszych opiniach [tych pozytywnych i tych krytycznych. Człowiek uczy się całe życie]

Z serdecznymi pozdrowieniami

brenn

piątek, 13 sierpnia 2010

MAGIA IMION [OP]

Moja wena szaleje, a to jest efekt jej nocnych wybryków. Pomysł skąd sie wziął? Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu się pojawił. Jak powstało opko? Nie wiem. Zaczęłam od jednego zdania, jednego obrazu, który pojawił mi się w głowie i oto jest.

MAGIA IMION 


Chciałabym zmusić Was do przemyślenia jednej sprawy.
Chciałabym, byście zastanowili się nad jedną rzeczą.
Postawię jedno pytanie: Jak, by to było?
Zapytacie „Ale co, by było?”

Wszystko po kolei.
Przedstawię Wam teraz pewną historię i chciałabym byście na jej końcu zadali sobie to pytanie:
Jak, by to było?
Nie odpowiadajcie od razu, pomyślcie o tym.
To jest bardzo ważne.
Pamiętajcie: Jak, by to było?
Przeczytajcie pewną historię, którą chcę Wam opowiedzieć,
Którą chcę Was zmusić do przemyślenia,
Którą chcę Was zmusić do zadania tego pytania.
Przeczytajcie ją.

Jak to jest?
Czym rodzicie, czy rodzina kierują się, kiedy wybierają imię dla swojego dziecka?
Czasami od zawsze wiedzą, jakie będzie to imię.
Czasami wystarczy, że spojrzą na swojego maluszka i to pojawia się samo.
Po prostu wiedzą, jakie imię do niego pasuje.
Czasami wierzą w pewną magię.
A jak było w przypadku imion dla przyszłej antropolog i jej brata?
Co kierowało Max’em i Ruth Keenan?
Dlaczego akurat wybrali takie imiona?
Ruth i Max, bo tak kiedyś się nazywali, wierzyli, że nadając dzieciom imiona, decydują tym samym o ich przyszłym życiu. O tym, kim będą i jakimi ludźmi się staną.
Każdy rodzic pragnie, by jego dziecko było zdrowe i szczęśliwe, i pod tym względem rodzice przyszłej antropolog i jej brata, niczym nie różnili się od innych.
Tego samego pragnęli dla swoich dzieci- szczęścia.
Chłopczyk dostał imię Kyle. Chcieli by był silnym, dobrym mężczyzną, który w przyszłości będzie darzony zaufaniem, w którego wszyscy będą wierzyć.
I tak było.
Do czasu.
Ale o tym trochę później.
Dziewczynka od początku była wyjątkowa. Czuli to.
Dziwna myśli nawiedziła ich tamtego dnia, w którym pojawiła się na świecie. Coś wisiało w powietrzu, coś się zbliżało.
Tak, zbliżało się i czuli, że będzie to złe.
Nie zdawali sobie sprawy z tego, co to będzie i jak silny będzie miało wpływ na życie całej ich rodziny.
Widząc swoją córeczkę, czuli, że muszą dać jej takie imię, które będzie mogło ją chronić, które sprawi, że będzie szczęśliwa.
I tak mała dziewczynka została Joy. Joy Keenan.
To imię niejako miało ją naznaczyć, jako dziecko szczęścia, miało być zapowiedzią jej szczęśliwego, przyszłego życia.
Jednak, jak wiemy los i samo życie uwielbiają płatać figle i ponad wszystko kochają komplikacje i tak, życie, które miało być szczęśliwe, całkowicie zmieniło swoje zamiary.

Na początku, imię Joy idealnie odzwierciedlało życie dziewczynki.
Imię Kyle było odpowiednie dla jej starszego brata.
Przez siedem lat był Kyle’m.
Przez trzy lata była Joy.
Przez tych kilka lat ich imiona mówiły prawdę, spełniały swoje zadanie, opiekują się ich właścicielami i sprawiając, że naprawdę byli szczęśliwi.
Sama Joy wnosiła wiele radości do tej rodziny. Była promykiem szczęścia dla wszystkich.
Kto wie, może i to trwałoby dłużej, gdyby nie jedna ważna rzecz.

Zdawało się, że wiara w magię i siłę imion, jest prawdziwa i ma swoje uzasadnienie.
Przez kilka lat wszyscy w to wierzyli. Wtedy szczęście nie zniknęłoby nawet wówczas, gdyby zniknęli Joy i Kyle.

Pewnego dnia, dwójka szczęśliwych dzieci, straciła swoje imiona.
Joy i Kyle po prostu zniknęli, pewnego słonecznego popołudnia.
Stali się Temperanca i Russ’em.
Nie wiedzieli, dlaczego.
Kyle nie rozumiał, a Joy była zbyt mała, by w ogóle o tym pamiętać. Ona pamiętała tylko swoje nowe imię- Temperance. Nie wiedziała, że nie zawsze tak się nazywała.

Nowe imiona- nowe życia.
Joy stała się Temperance.
Temperance to umiar.
Kyle stał się Russ’em.
Russ to czerwony.

Wraz z odebraniem im imion, nastąpił pewien przełom w ich życiach.
Nie ujawnił się od razu, ale od tamtego dnia czyhał w ukryciu, czekając na odpowiedni moment, by móc się ujawnić i zaatakować.
Czekał w cieniu przez 12 lat.

Magia imion zniknęła tamtego dnia. Nie od razu.
Imię Joy, imię Kyle- były, jak zaklęcia rzucone na te dzieci w dniu ich narodzin.
Były ich władzą.
Moc imion wypaliła się po 12 latach.
Zaklęcie zostało zdjęte.
Czar prysł.

W momencie odejścia Joy, magia jej imienia, która ją chroniła, przestała działać.
Jej pozostała część wystarczyła na kilka lat. Była potężna, ale nowej jednak nie było.
Nie mogła dalej być magią, skoro już nie istniała.

W końcu, po tych 12 latach, zniknęła całkowicie i już nic nie chroniło Tempe i Russ’a.
Pozbawiono ich szczęścia, ufności, miłości… rodziny.
Zostali sami.

Jako że imię Joy, było potężniejsze, mała Tempe bardziej odczuła jego brak. Straciła całą radość życia, straciła wszystko.
Nie wiedziała, że kiedyś miała inne imię, które chroniło ją przed złem świata. Nie wiedziała, co było przyczyną tego, że jej życie tak się potoczyło.
Nie miała pojęcia, że w dniu, w którym straciła swoje imię, swoją ochronę, w nieznanym jej świecie, pojawiła się groźna bestia, która tylko czekała na atak.
Zawsze była szczęśliwa, czemu to miałoby się zmieniać?
Dlatego, że ta bestia była bezlitosna i nie miała zamiaru zostawić jej w spokoju.
Nieważne było to, że to nie wina dziewczynki, że dostała nowe imię.
Ważne było to, że je straciła, że go nie pilnowała i nie szukała.
Nieważne, dlaczego i z czyjego powodu.

Tak. Magia imion wygasła i życie stało się bolesne.
Z każdym następnym dniem, miesiącem, rokiem, oboje mogli się o tym przekonać.
Był w nim ból, smutek, łzy, samotność, nienawiść, żal, rozczarowanie, brak…

Kto wie, czy to samo stałoby się, gdyby nie stracili swoich prawdziwych imion.
Może życie obojga wyglądałoby inaczej?
Może rodzice by nie odjechali, nie zostawili ich?
A może poniekąd przesąd o znaczeniu imion sprawił, że oboje zostali naznaczeni.
Może, gdyby nikt nie wierzył w magię imienia Joy i w magię imienia Kyle, nic podobnego by się nie stało, a oni nadal byliby szczęśliwą rodziną?

Można sobie gdybać, ale to nic nie pomoże.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale zaklęcie, które zostało rzucone na te dzieci, poprzez nadanie im tych imion, magia, która miała ich chronić, przestała działać tamtego dnia, kiedy Joy stała się Temperance, a Kyle Russ’em.

Gdyby nie ta strata, ich życie byłoby inne.
Mieliby kochających rodziców.
Może Temperance wierzyłaby w uczucia, miłość i nie wiedziałaby, co to ból i samotność.

Ale czy, gdyby stało się inaczej
Czy gdyby Joy nie została Temperance, a Kyle Russ’em, byliby tymi samymi ludźmi, co teraz?
Czy Tempe byłaby najlepszą antropolog na świecie?
Czy Russ byłby przestępcą o wielkim, szlachetnym sercu?
Czy gdyby pozostali Joy i Kyle’m byliby zupełnie innymi ludźmi?

Zastanów się nad tym, jaki wpływ na to, kim są, miały te wszystkie wydarzenia z przeszłości.
Czy poznaliby Bootha?
Czy byliby tam, gdzie są teraz?
Czy byliby takimi dobrymi ludźmi, jakimi są teraz?
Dużo przeszli, ale czy to rzeczywiście była najgorsza droga?
Czy to wszystko, to tylko złośliwość losu?

Zastanów się nad tym, czy gdyby magia imion przestała działać, czy gdyby istnieli, jako Joy i Kyle, znalibyśmy ich?

Pamiętacie pytanie, które zadałam Wam na początku, o którym chciałam, byście pamiętali?
„Jak, by to było?”
Czy myślicie, że możemy je sobie teraz zadać?
Czy uważacie, że znamy na nie odpowiedź?
Myślicie, że jesteśmy zdolni na nie odpowiedzieć?

Gdyby nie odebrano im imion, kim byliby teraz?
Jakimi byliby ludźmi?
Jak wyglądałoby ich życie?
Jak by to było?

Gdyby…
Jak…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz