Powitanie!

Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu!

Znajdziecie tutaj moją twórczość dotyczącą serialu "Bones" [Kości]- ficki, tapety, grafiki, rysunki.

Życzę wszystkim [mam nadzieję] miłego czytania i oglądania:)

Proszę Was też o zostawianie po sobie śladu w postaci komentarza. Bardzo zależy mi na waszych opiniach [tych pozytywnych i tych krytycznych. Człowiek uczy się całe życie]

Z serdecznymi pozdrowieniami

brenn

piątek, 10 września 2010

DZIEWCZYNKA O BŁĘKITNYCH OCZACH [7/?]

7.  Prawda o dzieciństwie.

Tamta kłótnia chyba była przełomem w odbudowywaniu naszych relacji…
Przyjechała do mnie z Boothem. Musiało dotrzeć do niej, że nie jest bez winy, że wtedy nie mogłem postąpić inaczej
-„Mam coś dla ciebie.”- dała mi moją kulkę.

-„Dzięki Tempe.”- ale teraz to ja byłem na nią obrażony. Teraz ja nie chciałem z nią rozmawiać, bo bałem się, że skończy się to znowu kolejną kłótnią, w której będzie chciała udowodnić moja winę. Poza tym, jej słowa bardzo mnie zraniły…
-„Russ… Miałeś rację. Miałeś tylko 19 lat, ale wtedy nie rozumiałam, co to znaczy…”- naprawdę zrozumiała! Nie mogłem w to uwierzyć. Miałem wrażenie, że przyznanie się do błędu nie jest dla niej łatwe. Tym bardziej byłem zaskoczony jej słowami- „Czasami ludzie muszą mi wyjaśniać różne rzeczy- tak sądzę.”- kiedyś tak nie było, kiedyś sama wszystko wiedziała… Tak wiele złego wydarzyło się w jej życiu…
-„Więc musisz im pozwolić porozmawiać ze sobą”- moja złość minęła. Czułem, że odzyskuję moją siostrzyczkę.
-„Jeśli… może mógłbyś wrócić i zostać ze mną parę dni dłużej? Proszę? Mam na myśli u mnie?”- będziemy mieli szansę nadrobić ten stracony czas. Nie mogłem uwierzyć, że chce dać nam szansę.
-„Marco.
-Polo”
Odzyskałem moją siostrę. Nareszcie ją odzyskałem. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczyło, po tych wszystkich latach, w których się nie widzieliśmy. Po tym wszystkim, co wydawało mi się, że o mnie myśli. Naprawdę byłem szczęśliwy, że wreszcie odzyskałem część mojej rodziny. Wiemy już, że mamy niestety już nigdy nie zobaczymy, ale został nam jeszcze tata, który mieliśmy nadzieję, wciąż żyje. W końcu jego kości nie znaleziono… Wtedy nie wiedziałem, że już niedługo i o tym się przekonamy, że nasz ojciec się znajdzie… Teoretycznie.

Pojechaliśmy do niej, do domu. I jakby mało jeszcze było wrażeń na ten dzień, właśnie tego dnia odezwał się nasz ojciec… Powiedział, że mamy przestać go szukać, że nie warto. Wiedzieliśmy, że żyje. Nic poza tym… Ale może właśnie to było najważniejsze? Żyje i mamy szansę odzyskać rodzinę. Oboje. Widziałem to dziwne spojrzenie Tempe, jak usłyszała głos taty i słowa, które do niej kierował. Mamy przestać szukać? Ale dlaczego? Co takiego się stało? Co zrobił? Czułem, że takie same pytania pojawiają się w jej głowie. Czułem, że zastanawia się nad tym, co ja. Ojciec żyje, ale my nie wiemy, gdzie jest i co się z nim dzieje. Ja od razu pomyślałem, że chcę go odnaleźć, ale wiedziałem, że siostrzyczka będzie miała wątpliwości. Wiedziałem, że nigdy mu nie wybaczyła tego, że nas zostawił te piętnaście lat temu. Pomyślałem wtedy, że jakimś sposobem spróbuję ją do tego namówić. Może to da nam szansę na dowiedzenie się, dlaczego odszedł, co się dzieje i dlaczego opuścił swoją rodzinę. Tylko szukając go, tylko mając możliwość porozmawiania z nim, będziemy mogli uzyskać odpowiedzi na te pytania. Nie ma innej możliwości.

Jakiś czas później, pojechaliśmy razem na wakacje do Północnej Karoliny. To była dla mnie niespodzianka, zwłaszcza po tym, jak dowiedziałem się, że zrezygnowała z wcześniej zaplanowanego przyjazdu. To był dla mnie znak, że naprawdę chce nadrobić nasz stracony czas, że zależy jej na tym, byśmy znowu byli normalną rodziną. To było dla mnie bardzo ważne.
Bardzo miło spędziliśmy tam czas. Chodziliśmy po plaży, czytaliśmy, po prostu odpoczywaliśmy, a najważniejsze było to, że bardzo dużo rozmawialiśmy, na wszystkie tematy. Zastanawialiśmy się nad tym, co zrobić z wiadomością od ojca. Rozważaliśmy wszelkie możliwości i wspólnie doszliśmy do wniosku, że naprawdę chcemy go odnaleźć.
Rozmawialiśmy też dużo o naszym życiu, o tym, co się wydarzyło, jak sobie radziliśmy… Tempe już nie należy do osób, które chętnie dzielą się informacjami dotyczącymi prywatnego życia. Kiedyś było inaczej, kiedyś rozmawialiśmy o wszystkim, zawsze wiedziała, że może mi ufać i powiedzieć o wszystkim, ale teraz czułem, że mimo wszystko wciąż nie potrafi się przede mną otworzyć, przynajmniej nie tak, jak kiedyś. Dużo straciliśmy z tej bliskości, którą kiedyś mieliśmy. Dużo się zmieniło i tam zdałem sobie sprawę, że bardzo się od siebie oddaliliśmy. Ale wiecie, co mnie napawało nadzieją i pomagało nadal w nas wierzyć? Fakt, że Tempe naprawdę tego chciała, że na nowo chciała widzieć we mnie tego dawnego Russ’a, którym byłem, przed jej opuszczeniem. Starała się mi na nowo zaufać, naprawdę bardzo się starała i to mi wystarczyło. Miałem nadzieję, że czas zaleczy nasze wszystkie rany i znowu będziemy Tempe i Russem, rodzeństwem, dla którego druga osoba jest najważniejsza, z którą można rozmawiać o wszystkim. W końcu do tego dojdziemy. Wierzę w to.
Podczas długich rozmów na plaży, wiele się dowiedziałem. Opowiedziała mi trochę o swoim „dzieciństwie”, oczywiście nie wszystko i bez większych szczegółów, ale to, czego się dowiedziałem, było dla mnie naprawdę przykre, bo miałem świadomość, że głównie była to moja wina. Dowiedziałem się, ze skazałem ją na utratę dzieciństwa. System był najgorszym miejscem, do którego mogła trafić. Wcale nie była szczęśliwa. Tułała się od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Nigdy nie czuła się kochana. To wszystko sprawiło, że stała się tym, kim jest. Przestała wierzyć w miłość, bo ci, których kochała zawsze znikali z jej życia, jak mydlane banki. Zapewnialiśmy ją o naszych uczuciach, a potem wszyscy ją zostawiliśmy. Odrzuciliśmy jej uczucia. Dlatego stała się taka zimna i zamknięta, nie dopuszczała do siebie nikogo, nikomu już nie ufała. A to wszystko przez nas. Odebraliśmy jej to, co od dziecka uważała, za najważniejsze- Rodzinę, bo przecież to było jej pierwsze słowo, to właśnie rodzina była dla niej wszystkim. Teraz przestała w nią wierzyć i nawet nie myśli o tym, by kiedyś stworzyć własny dom. Nie chciała tego, bo teraz rodzina już nie kojarzyła jej się z miłością i byciem razem, ale z bólem, odrzuceniem i kłamstwem. Wyrządziliśmy jej potworną krzywdę. Przez nas nie potrafi kochać, bo boi się bólu. Dlatego nie ryzykuje, z nikim się nie wiąże, jest niemiła dla ludzi, nie chce ich życzliwości. To było przykre dla mnie, bolesne i nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić, co ona czuła, żyjąc w ten sposób. Nie potrafię o tym myśleć. Moja mała siostrzyczka, najukochańsza na świecie osoba, kiedyś taka radosna, pełna życia, z marzeniami, planami, zakochana, wierząca w miłość… Teraz to wszystko straciła. Wszystko. Pozostaje mi jedynie wierzyć, że któregoś dnia spotka kogoś, kto pomoże jej na nowo zaufać ludziom i miłości, kogoś, kto sprawi, że dawna Tempe wróci i już nie będzie się bała. Naprawdę mam taką nadzieję. Chcę tego dla niej, chce by znalazła szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz