Powitanie!

Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu!

Znajdziecie tutaj moją twórczość dotyczącą serialu "Bones" [Kości]- ficki, tapety, grafiki, rysunki.

Życzę wszystkim [mam nadzieję] miłego czytania i oglądania:)

Proszę Was też o zostawianie po sobie śladu w postaci komentarza. Bardzo zależy mi na waszych opiniach [tych pozytywnych i tych krytycznych. Człowiek uczy się całe życie]

Z serdecznymi pozdrowieniami

brenn

sobota, 30 lipca 2011

CZARNY SCENARIUSZ [51-52/?]

I kolejne 2 rozdziały:)

51.

Ten dzień był naprawdę pełen różnych wydarzeń i wrażeń. W obu sprawach coś wreszcie zaczęło się ruszać. Coś, co miejmy nadzieję, zaprowadzi naszą ekipę do morderców, a dzięki czemu, ofiary odzyskają spokój.
Tak wiele się wydarzyło… Nawet relacje między naszymi partnerami zdołały zmienić swoją naturę. Dni mijają, a Kathy Bergman, Alice Wonder i Henry Debunk, wciąż czekają na sprawiedliwość, wciąż czekają aż ekipa zezulców i FBI złapią morderców. Ale to jutro. Teraz, dzień się skończył, zapada noc i chwilowo rozmyślanie o sprawach musi zejść na drugi plan.

Sprawy nieco się ruszyły, dzień w pracy był intensywny, prawie, jak zawsze, ale to nie jedyne ważne wydarzenia tego dnia. Wieczór też przyniósł wiele niespodzianek. A co w tym wszystkim najważniejsze? Booth i Brennan wreszcie mogą przestać ukrywać się ze swoją miłością przed przyjaciółmi, bo teraz i oni już o wszystkim wiedzą. A skoro już jesteśmy przy naszej zakochanej parze, wróćmy do nich i dowiedzmy się w końcu, które z nich przegra zakład. Oboje byli bardzo pewni siebie, oboje byli przekonani o swojej wygranej i mieli gotową karę.

Booth i Brennan podjechali taksówką pod dom antropolog. Oboje byli w dobrych humorach, a dodatkowo, podsycała je jeszcze myśl o zakładzie.
Wysiedli z samochodu, zapłacili  i ruszyli w kierunku mieszkania.
- Bardzo się cieszę, że wszyscy już o nas wiedzą- powiedziała Brennan z ulgą w głosie. Szła wtulona w ukochanego mężczyznę.
- Ja też. Koniec z chowaniem się po kątach, wreszcie będę mógł cię całować, nawet w twoim gabinecie, bez strachu, że zaraz wpadnie Ang i nas przyłapie.
- Ale nie zapominaj, że to miejsce pracy- powiedziała stanowczo- Nie możesz mnie tam cały czas całować. Musimy zachować profesjonalizm.
- Ale od czasu do czasu, dasz mi się pocałować, prawda?
- Od czasu do czasu…
- Bones.
- Przecież wiesz- uśmiechnęła się.
- To ustalone. A teraz… Gotowa na swoją karę?- spytał Booth z chytrym uśmieszkiem.
- Dlaczego miałabym być gotowa na karę?- spytała- Jeszcze pan nie wygrał, agencie specjalny. Poza tym, to ja wygram nasz zakład.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Ja jestem.
- Przykro mi.
- Dlaczego?
- Przykro mi, że tym razem się rozczarujesz.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Ale wiesz, rozczarowanie to też uczucie, którego każdy z nas doświadcza. Nie uciekniesz przed tym.
- Wyobraź sobie, Booth, że doskonale znam to uczucie. Aż za dobrze.
- Bones… Nie chciałem, żeby…
- Daj spokój, przecież wiem. To już przeszłość, teraz nie jest ona dla mnie ważna.
- Bones…
- Nic się nie stało. Poza tym…- uśmiechnęła się- Kto powiedział, że chce przed tym uciekać?
- Szczerze?- kiwnęła głową. Chwilowa aura smutku zniknęła i powróciła napięta atmosfera dwóch ‘graczy’- Ty.
- Kiedy?
- Mówiąc, że wygrasz. Nie tym razem.
- Jesteś zbyt pewny siebie i to cię zgubi- teraz to na jej twarzy wymalował się chytry uśmiech.
- Bones, Bones, Bones- pokręcił głową- Nie martw się, moja kara dla ciebie nie będzie taka zła, będzie…- zrobił dramatyczną pauzę, chcąc podkręcić jeszcze bardziej, atmosferę- przerażająca!- zaśmiał się tak, jak złe charaktery w bajkach, pewne swojego zwycięstwa.
- Uwielbiam twoje poczucie humoru, Seeley.
- Tym razem mnie na to nie złapiesz- wolnym krokiem dotarli do mieszkania. Weszli do środka.
- Co masz na myśli?- spytała, udając, że nie wie, o co chodzi.
- Już ty dobrze wiesz, kochanie.- zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko. – Zawsze używasz mojego imienia w ‘konkretnych’ celach. Tu, twoim celem jest złamanie mnie, doprowadzenie do szaleństwa, rzucenie się na ciebie, zerwanie wszystkich ciuszków, kochanie do utraty tchu i tym samym…- zbliżył się jeszcze bardziej i szepnął jej do ucha- … Przegranie zakładu. Normalnie, wiesz, że to by zadziałało, ale nie pozwolę ci wygrać, najsłodsza.
- Nie mógłbyś sobie odpuścić i po prostu pozwolić mi wygrać?- również szepnęła i z pożądaniem w oczach, wpatrywała się w niego.
- Niby dlaczego miałbym to zrobić?
- Jestem twoją kobietą… dla mnie mógłbyś się poświęcić i odrzucić na chwile swoją alfa-samczą naturę.
- Jesteś moją kobietą, ale czy to nie ty przypadkiem mówiłaś coś o równouprawnieniu? Czy nie ty zawsze mi powtarzałaś, że nie potrzebujesz prowadzenia za rączkę i że wolisz być traktowana na równi z nami, mężczyznami? Nie potrzebujesz gentlemeńskich aktów.
- Owszem mówiłam, ale może zmieniłam zdanie?
- Nie zmieniłaś. Po prostu… już nie możesz beze mnie wytrzymać. Wolałabyś, żeby ten zakład w ogóle nie miał miejsca. Pragniesz znaleźć się teraz ze mną, blisko i tańczyć przez pół nocy.
- I tu się mylisz, Booth. Jak mówiłam, wytrzymam bez ciebie jeden wieczór.
- Nie wytrzymasz.
- Owszem.
- Nie.
- Zobaczymy. A teraz… zakończmy tę grę. Oboje jesteśmy uparci i nie odpuścimy dopóki zakład się nie skończy.
- Masz rację.
- Jak zawsze.
- Zaczyna się.
- Nic się nie zaczyna. Fakt to fakt. Nie będę z tym polemizować.
- Dobrze, dobrze, ale ten fakt jednak faktem nie jest.
- Jak fakt może nie być faktem?
- Bones, proszę cię.
- Co?
- Fakt nie może być faktem, jeśli w rzeczywistości faktem nie jest.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Szczerze? Teraz sam się w tym pogubiłem- uśmiechnął się.
- Fakt nie może być faktem, jeśli w rzeczywistości faktem nie jest.- powtórzyła- Gdzie tu jest sens?
- Masz na myśli dokładnie to zdanie, które powiedziałaś?
- Ty je powiedziałeś, ja tylko powtórzyłam- sprostowała.
- Jak zawsze dokładna. Chodzi o to zdanie, które ja powiedziałem, a ty powtórzyłaś?
- Tak, dokładnie o to.
- Jak tak teraz się nad nim zastanawiam… Nie ma w nim najmniejszego sensu.
- Właśnie.
- Ale chodziło mi o to, że…
- Wiem, o co ci chodziło, Booth.- uśmiechnęła się.
- Wiesz?- kiwnęła głową- To dlaczego pozwoliłaś mi się tak plątać?
- Bo ja też to uwielbiam. To słodkie.
- Słodkie.
- Tak.
- Moje plątanie jest słodkie?
- Owszem.
- Bones, gdyby nie zakład…
- Acha! I kto tu teraz nie może wytrzymać?
- Zrobiłaś to specjalnie?- pokręciła głową- Nie? Dlaczego ci nie wierzę?
- Nie wiem. To nie mój problem.
- Jutro będzie. Ba, może nawet i dziś w nocy.
- Nie wygrasz, Booth.
- Owszem.
- Idę pod prysznic- zmieniła nagle temat- Inaczej cały wieczór będziemy przekomarzać się, kto wygra, a kto przegra.
- Zimny prysznic?
- Nie, gorąca kąpiel.
- Jasne…
- Dam sobie radę, Booth. Nie martw się o mnie.
- Nie martwię się.
- Dobrze.- uśmiechnęła się i po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.
- Nie martwię się, bo i tak wiem, że do mnie przyjdziesz, Bones. Nie wytrzymasz.- uśmiechnął się do siebie i poszedł do salonu.


52.

Tym razem Booth miał rację. Brennan pod pretekstem wymknęła się do łazienki, by wziąć zimy prysznic. Potrzebowała uspokoić swoje ciało, które w tej chwili było rozgrzane do czerwoności. Nigdy nie sądziła, że mogłaby kogoś pragnąć tak bardzo, że ciężko będzie jej wytrzymać jedną noc bez jego pięknego, umięśnionego ciała. Booth był tym, którego pragnęła mieć blisko siebie, w każdej jednej chwili. Bez niego czuła, jakby połowa jej duszy gdzieś się zagubiła, czuła ogarniającą pustkę, kiedy nie mogła mieć go przy sobie. A teraz, wiedząc, że jest tuż za drzwiami, jej podniecenie niebezpiecznie wzrastało. Myśl, że on tam jest, a ona nie może połączyć swojego ciała z jego, sprawiała, że wariowała z pożądania.

Stała pod prysznicem, a jej ciało opływały strugi zimnej wody.
- Co ty ze mną robisz, Booth?- spytała sama siebie.- Głupi zakład…

W tym samym czasie. W pokoju:

- I tak do mnie przyjdzie.- powiedział do siebie z uśmiechem.- Bones, mam nadzieję, że to zrobisz, bo ja długo bez ciebie nie wytrzymam. Starczy mi te 5 lat czekania na jakiś przełom. A moja kara dla ciebie jest…- westchnął.
Siedział na kanapie i czekał. Z łazienki wciąż dochodziły go odgłosy szumiącej wody.

W końcu, po jakimś czasie, Bones wyszła spod prysznica.
- Łazienka wolna- wyłoniła się zza drzwi.
- To teraz…- spojrzał na nią i na chwilę go zatkało. Długie, kasztanowe włosy opadały na jej drobne ramiona i lekko zmoczyły granatową koszulkę FBI, uwydatniająca jej kolor oczu, którą na siebie włożyła. Z racji tego, że była to koszulka dobrze zbudowanego agenta, sięgała jej do połowy ud. Była ona jedyną rzeczą, jaką na sobie miała, nie licząc niewielkiego ręcznika, przerzuconego przez ramię.- … moja kolej- dokończył, kiedy udało mu się lekko otrząsnąć.
- Coś się stało?- spytała normalnie, podchodząc do kanapy, na której siedział.
- Robisz to specjalnie, Bones. Cały czas.- powiedział.
- Co niby robię?
- Specjalnie wskoczyłaś w moją koszulkę FBI, bo dokładnie wiesz, jak to na mnie działa.
- Tym razem się mylisz, Seeley. Przecież bardzo często w niej chodzę.
- Ale dlaczego właśnie dzisiaj musiałaś ją założyć? Wiesz, co wtedy się dzieje, jak to się kończy, kiedy masz ją na sobie…
- A dlaczego nie? Była pod ręką, a przez to cale zamieszanie zapomniałam wziąć sobie czegoś na przebranie.
- Akurat dzisiaj?
- A to jakiś specjalny dzień? Różni się jedynie zakładem.
- Właśnie! Właśnie, Bones! Zakład. Tym różni się ten dzień od innych.
- Daj spokój, Booth. Dzisiaj po prostu bardziej zwracasz na wszystko uwagę.
- Nie bardziej niż zwykle.
- Skoro rak mówisz.
- Tak mówię.
- Dobrze, to może idź już pod ten prysznic- powiedziała z uśmiechem i siadła na kanapie. Booth szybko się poderwał i zrobił krok naprzód.
- To dobry pomysł.
- Dlaczego tak podskoczyłeś, Booth? Czyżbyś obawiał się, że przegrasz zakład?
- Nie. Wydaje ci się.
- Jak dziecko.
- Jak dzieci.
- Mówisz o sobie w liczbie mnogiej?
- Mówię o nas. Zachowujemy się, jak dzieci z tym zakładem.
- I na swój sposób to jest nawet zabawne.
- Nawet…

By nie ryzykować wzrostu pożądania i przegrania zakładu, Booth poszedł wziąć prysznic, również zimny, a Brennan poszła przygotować ukochanemu łóżko.

Kilkanaście minut później...

- Pościeliłam ci łóżko, Booth- powiedziała.
- Wspaniale.- przeciągnął się i ruszył w kierunku sypialni.
- Nie tam, Booth, nie ten kierunek.- zatrzymała go.
- Jak nie tam? Dobrze pamiętam, gdzie jest sypialnia.
- Nasza sypialnia, owszem, ale dzisiaj śpimy osobno. Przygotowałam ci łóżko w pokoju gościnnym.
- Gościnnym?- zdziwił się.
- Tak. Co cię tak dziwi?
- Myślałem, że…
- Nie.- uśmiechnęła się.- Przyzwyczaiłam się do spania w tym łóżku.
- Ja też bardzo je lubię.
- Zwłaszcza, kiedy ja jestem w nim z tobą.- na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Owszem… Z tym nie mogę się kłócić.
- To może…?
- Co może? Przerwiemy zakład?
- Skąd wiedziałeś, co miałam na myśli?
- Jak skąd? Znam cię bardzo dobrze. Po tym, co masz w oczach, nie da się nie zgadnąć, co miałaś na myśli.
- Co niby mam w oczach?
- Oj, Bones…- przewrócił oczami.- A ja ci tam nie wpadłem przypadkiem?- zażartował.
- Kiedyś ci mówiłam, że to jest z fizycznego punktu widzenia, niemożliwe.
- Bones…?
- Dlaczego się tak głupio uśmiechasz?- spojrzała na jego minę.
- Jeszcze się pytasz?
- Tak.
- To była przenośnia.
- Doskonale o tym wiedziałam.
- Jasne, a ja jestem królową pszczół.
- Po pierwsze nie możesz być królową pszczół, jesteś mężczyzną, a to już na starcie odróżnia cię diametralnie od żeńskiej… Tak, wiem.- dodała, widząc, że Booth ponownie powstrzymuje się od śmiechu.- A po drugie…
- Bones? Skończysz kiedyś?
- Po drugie, wasza wysokość- ukłoniła się.
- Tak, tak, bardzo zabawne…
- Wiem.
- Skromność pani antropolog odzywa się ponownie.
- Nie dosłownie, wiem. A czekaj… Nie lubisz ze mną rozmawiać?
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Powiedziałeś, cytuję: ‘Skończysz kiedyś?’
- Przecież wiesz, o co mi chodziło.
- No właśnie nie.
- Robisz to specjalnie, czy jak? Chcesz się kłócić na dobranoc?
- Ja się nie kłócę. Ja tylko zauważyłam pewne zachowanie i chciałabym się dowiedzieć, co ono dokładnie dla mnie oznacza.
- Chodziło mi o twoją arcy ciekawą uwagę na temat tego, jakiej płci jest królowa pszczół.
- Przecież oczywiste jest, że królowa to kobieta. Sama nazwa już  nam na to wskazuje…
- Świetnie teraz jeszcze czeka mnie wykład na temat zasad gramatycznych i języka. Myślałem, że jesteś antropologiem, a nie humanistą.
- Jestem antropologiem i to najlepszym na świecie, przecież wiesz.
- Nie dasz mi o tym zapomnieć, Bones. Na każdym kroku mi o tym przypominasz.
- Co znaczy?
- Że często o tym mówisz.
- Jeśli wymaga tego kontekst sytuacji albo rozmowy, owszem.
- Coś za często ten kontekst wymaga.- zaśmiał się.
- Nie rozumiem, jak…
- Bones, błagam.
- Wiem, wiem.- oboje się zaśmiali.- Ale to, jak w końcu jest? Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Które?
- Krótka masz tę pamięć, Seeley.
- Nie wiem, o które pytanie teraz ci chodzi.
- Czy nie lubisz ze mną rozmawiać?
- Ależ ja kocham z tobą rozmawiać, Temperance.
- Nie mówisz tego ironicznie?
- Oczywiście, że nie, jakbym śmiał.
- Bardzo lubisz używać ironii, by mnie zmylić.
- Tym razem mówię całkiem szczerze.
- Czyli lubisz.
- Tak. Bardzo lubię z tobą rozmawiać. Uwielbiam też twoje piękne, naukowe wywody, rozpracowywanie dokładnie prostych powiedzonek, rozkładanie ich na czynniki pierwsze i odnoszenie ich do antropologii, choć możesz nie mieć takiego wrażenia. Uwielbiam, jak tak mówisz.
- Nawet, jak się z tego śmiejesz?
- Nawet wtedy. Jestem po prostu szczęśliwy, dlatego się uśmiecham.
- Śmiejesz.
- Też. Poza tym…
- Co?
- Wiesz, że to jest też niesamowicie seksowne…
- Moje wywody naukowe?
- Oj tak. Nakręcające…
- Nawet teraz?
- Zawsze, Bones.
- Nawet jeśli jesteśmy w trakcie dziwnego zakładu.
- Nawet. Co nie zmienia faktu…
- …że nie pozwolisz mi go wygrać, bo masz dla mnie, jak to powiedziałeś? Przerażającą karę?
- Dokładnie tak.
- Kazałbyś mi zrobić coś przerażającego, gdybym przegrała? Pytanie czysto teoretyczne.- zaznaczyła od razu.
- Oj tak.- uśmiechnął się podstępnie.
- Myślałam, że mnie kochasz.
- Bo tak jest.
- Nie robisz przerażających rzeczy osobie, którą kochasz…
- Przerażające w tym kontekście wcale nie są… Ej, nieźle to rozegrałaś.
- Niby co?
- Podpuszczasz mnie, żeby wybadać, jaką karę dla ciebie przyszykowałem.
- Nie muszę tego wiedzieć, bo  nie przegram.
- Zobaczymy.
- Ale…
- Kocham cię, Bones i na tym zakończmy. To jest najważniejsze, reszty dowiesz się później.
- Albo nie.
- Dowiesz się.
- Też cię kocham Booth.
- Dobra, to jak z tym spaniem?- wrócił do pierwszego tematu rozmowy.
- Tak, jak ustaliliśmy. Ja śpię w naszej sypialni, a ty w pokoju gościnnym. Wszystko gotowe, nawet ci pościeliłam.
- Nie my ustaliliśmy, tylko ty.
- Nie zgadzasz się na to?
- Ja też bardzo lubię to łóżko.
- Wiem.
- I dlatego to robisz, no tak- ponownie przewrócił oczami.
- Nie robię tego dlatego, że o tym wiem. Owszem, mam świadomość, że je lubisz, nawet wiem dlaczego, ale ja lubię je bardziej.
- Skąd wiesz?
- Bo wiem.
- To nie jest odpowiedź.
- Oczywiście, że jest.
- Powinnaś to jakoś uzasadnić, przekonać mnie, że lubisz je bardziej.
- Naprawdę chcesz słuchać kolejnego wykładu, o tym, dlaczego to ja bardziej lubię to łóżko niż ty?
- Nie- powiedział po chwili namysłu.- Chyba jednak nie.
- Wiedziałam.
- Lubisz je bardziej niż mnie?
- Jednak chcesz ciągnąć tą rozmowę.
- Po prostu odpowiedz.
- Wiesz, że to nieprawda.
- Co?
- To, że lubię łóżko bardziej niż ciebie.
- Wiem.
- Wiem, że wiesz.
- Dobra, będę spał w pokoju gościnnym.
- Wiem o tym.
- Co prawda łóżko jest tam trochę mniejsze…
- Nie tak bardzo. Zaledwie odrobinę.
-… i trochę twardsze.
- Co będzie dobre dla twoich pleców.
- Ale zgadzam się.
- Nie masz innego wyjścia.
- Racja, jeśli chcę byśmy kiedykolwiek poszli spać, muszę na to przystać. Inaczej nie skończymy rozmawiać i skończy się to na nieprzespanej nocce.
- Racja. Czyli…? Idziemy spać?
- Najwyższa pora.
- Powodzenia.
- Dziękuję. Tobie też.
- Nie potrzebuję, ale dziękuję.
- To dobranoc, Bones.
- Dobranoc.- uśmiechnęli się i w końcu, po długiej rozmowie, wykładach, wywodach, argumentach rozeszli się do osobnych łóżek.


9 komentarzy:

  1. Super ale napiecie juz nie moge doczekac sie nastepnej częsci

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy pojawi się kolejna część??

    OdpowiedzUsuń
  3. Już niedługo. Muszę ją dopracować, bo coś mi w niej cały czas zgrzyta...
    Wybaczcie przerwę, ale mam przeprowadzkę na głowie...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę sie doczekac kolejnej części:(:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybaczcie. Jak tylko będę miała stały dostęp do neta i ogarnę się z tą przeprowadzką, od razu zrobię korektę rozdziału i go wrzucę. Mam nadzieję, że jakoś po niedzieli.
    Pzdr:*

    OdpowiedzUsuń
  6. co z kolejnym rozdziałem??:(

    OdpowiedzUsuń
  7. ??:(:( eh juz nie moge sie doczekac bedzie kolejna czesc??

    OdpowiedzUsuń
  8. ogolnie fajny rozdzialek lecz troche niedopracowany: pomylilas mieszkanie Bootha z Bones przy tej koszulce FBI !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń